18.06.2017

Historia smutnego Router'a :(

 
Dzisiaj opowiem wam historię mojego smutnego Router'a, który stwierdził, że za dużo gram w SSO i musi się zepsuć żeby uniemożliwić mi prowadzenie spotkań. :') Zacznijmy od tego, że jak wiecie odzyskałyśmy starą nazwę, przydzieliłam nowe rangi i ogólnie będę teraz pilnować frekwencji bardziej niż wcześniej, mniej więcej po to by nikt nie dostawał rangi za samo chodzenie na spotkanie. Teraz na poszczególne rangi trzeba będzie spełnić wymagane kryteria klubu, ale o tym w następnym poście! Dzisiaj wam powiem dlaczego przez TRZY DNI nie było żadnego, nawet najmniejszego spotkania. Przecież mogły prowadzić liderki, prawda? Tak mogły tylko skoro już zaczynamy ponownie z Blind Snakes to wolałabym być przy pierwszych spotkaniach i widzieć kto sobie olewa, a kto nie. Przechodząc w końcu do rzeczy: w domu mam 6 komputerów. Tak wiem to bardzo dużo, ale najpierw wam powiem jak one są rozmieszczone. W moim pokoju mieści się istne centrum dowodzenia, gdyż na biurku stoi komputer stacjonarny, na którym znajduje się SSO, oraz programy do obróbki graficznej zdjęć oraz robienia szablonów na bloga, a zaraz obok niego stoi laptop kupiony w celu pisania prac do szkoły oraz postów na bloga, gdyż jego klawiatura stworzona jest do pisania. To właśnie na nim powstają główne plany zabaw, rajdów oraz kroki do kadrylu. Wszystko ładnie pięknie. Kolejne dwa ma moja siostra w pokoju obok: jeden stacjonarny na którym gra i znowu laptop, który praktycznie nie nadaje się do użytku więc możemy go nie liczyć. Na dole (bo mieszkam w domu, nie w mieszkaniu) również znajdują się dwa komputery: jeden mojego taty taki stworzony do grania, a drugi służbowy w biurze. Mniej więcej jest to po to by nikt nie zabierał sobie komputerów kiedy jest potrzeba, a ja nie ukrywam, ze raczej bez komputera długo przeżyć nie będę mogła. Jakoś tak około wtorku nawalił mi router, którego próbowałam postawić na nogi przez cały dzień i ostatecznie zresetował się on na następny dzień rano kiedy włączyłam moje cudeńka. Wszystko było dobrze przez środę i czwartek, a w piątek..... znowu się zaczęło. Router kolejny raz nawalił, ale naprawienie go nie było już takie łatwe. Reset oraz przestawianie go w różne miejsca nie pomogło więc musiałam sięgnąć po inną bron, a mianowicie znajomego mojego taty, który jest niezastąpionym informatykiem. Zadowolona z tego faktu, że w sobotę już będę miała NA PEWNO internet poszłam sobie sprzątac do pokoju. Wieczorem postanowiłam zapytać się taty jak z tym internetem i czego się dowiedziałam? Ano wyglądalo to mniej więcej tak:
  • Justine - Tatke to kiedy będzie ten Pan Jacek? (informatyk)
  • Tatke Justine - Powiedział, ze przyjedzie w poniedziałek o 9.
  • Justine - ...? KIEDY!?
  • Tatke Justine - No w poniedziałek, bo muszę mu jakieś części w samochodzie wymienić.
  • Justine - Przecież ja umrę...*jęk niezadowolenia*
No i wtedy cała moja radość z życia prysła, a Router został przeze mnie znienawidzony. Mniej więcej było to takie: "Ohoho nie jesteśmy już kolegami, router. O nie.". Kolejne zmartwienie? Jak ja odwołam wszystkie spotkania? Kaja w pracy, a Leia mi nie odpisuje O.O. Załamka, istna załamka. Na całe szczęście jakoś to rozwiązałyśmy, bo Leia w końcu odwołała spotkania. Przechodząc dalej to już w sobotę zaczęło brakować mi SSO, a wiedząc, ze kabel od internetu działa postanowiłam trochę pokombinować. Taty służbowy komputer jako jedyny miał dostęp do tego kabla z racji tego, ze jest krótki, ale z kolei tam nie mam SSO. Trzeba było wymyślić coś innego. Moj komputer jest za ciężki i za dużo w nim kabli by go znosić z mojego pokoju do biura taty z zamiarem podłączenia go pod kabel. Została już tylko jedna wybawiająca opcja.... komputer mojej siostry Hanki! Wiecie jak ciężko było się z nią wytargować o to, żeby pozwoliła mi go znieść do kabla? Ale słuchajcie.... udało się! Zniosłam ten komputer i to na razie jedyny sprzęt na jakim mam internet. Spokojnie misiaki! Nawet jeśli nie naprawią mi w poniedziałek internetu to nadal mam ten jeden komputer no nie? Jednak mam nadzieję, że teraz wybaczycie mi fakt, że w weekend nic dla was nie zrobiłam. ^^
Uwaga! Post został napisany w celach humorystycznych i nawet jeśli ta historia jest prawdziwa, to nie bierzcie sobie pewnych faktów do serca i nie doszukujcie się drugiego dna. Dziękuję za uwagę~
~Justine Skylord~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz